Z miłości do natury…

Czerwone policzki od zimnego wiatru, ubranie ciepłe, wielowarstwowe i wielki uśmiech na twarzy… tak najczęściej wygląda Kuba po wiosennym spacerze w nie do końca wiosennej aurze… czekamy na coraz cieplejsze dni.

Najbliższe dni zapowiadają się słonecznie, przy temperaturze około 18 stopni, jak miło będzie poczuć tą potęgę witaminy D na policzkach. Kuba już wie, że witamina D jest super i jest niezbędna, jak słońce wychodzi zza chmur wystawia swoje czerwone policzki i język na wszelki wypadek, mówiąc że wtedy więcej witamy złapie… 🙂

Szwedzki styl życia Lagom jest nierozerwalnie związany z naturą, cecha ta jest pielęgnowana od najmłodszych lat, każdemu małemu Skandynawowi wpaja się szacunek do natury i uczy się ją rozumieć. Radość przynosi spędzanie czasu na świeżym powietrzu i dbanie o środowisko, którym się otacza. Lagom budzi świadomość i zachęca , by wciąż zadawać pytania. Chce również żeby każdy żył z poczuciem celu i był pełny dociekliwej uważności, która poprawia styl życia i chroni to co dla nas ważne.

Dlatego dla Skandynawów ważne jest to co naturalne i objawia się to w wielu aspektach:

  • Urządzanie wnętrz i dekorowanie

Drewno wykorzystywane jest zarówno w zabawkach dla dzieci oraz w aranżacji i budowie skandynawskich wnętrz. Drewno żyje sowim życiem, tak jak derewniana zabawka dla dziecka po paru miesiącach korzystania z niej posiada rysy po małych rączkach, które zdążyły ją kilkanaście razy upuścić, tak drewniana podłoga w salonie daje ciepło, zapach drewna i opowiada historię rodziny która mieszka w domu. Drewno i inne naturalne materiały z których Skandynawowie urządzają swoje wnętrza można oprzeć na 4 zasadach szwedzkiego designu:

  • praktyczny, prosty i łatwy w użyciu,
  • zrobiony z trwałych składników wysokiej jakości,
  • zaprojektowany tak by służył długo,
  • ładny – będzie elementem naszego wnętrza i ma cieszyć nasze oko.

Wyżej wymieniłam najważniejsze cechy ujmujące funkcjonalność, jakość i estetykę, która pojawia się w skandynawskich wnętrzach.

  • Uroda

Szwedzkie podejście do urody jest bardzo minimalistyczne. Dbanie o ciało od zewnątrz i od wewnątrz jest tak samo ważne jak dbanie o twarz za pomocą dobrych kosmetyków. Najlepiej jeszcze jak kosmetyki pierwszej potrzeby mieszczą się w torebce i zawsze można ich użyć w ciągu dnia. Na szczęście również w Polsce powstało już sporo ciekawych marek, i to polskich marek, które takie kosmetyki oferują, ja osobiście polecam Tołpe oraz Pat&Rub.

  • Moda

Subtelna estetyka, logiczne i praktyczne ubrania – to jest właśnie styl Lagom. Tutaj jakość jest kluczowa, materiały najlepsze, 100 % organiczna bawełna , wełna  i skóra. Oprócz tego że ubrania są najwyższej jakości to są również wszechstronne  – moda jest prosta i swobodna, a ubrania wielofunkcyjne, które można nosić na rożne sposoby i w wielu zestawieniach. Nie oznacza to że Szwedzi są monochromatyczni w wyborze garderoby, są otwarci i przyjmują europejskie modowe trendy, ale z uwzględnieniem dobrej jakości. Spotkamy tam zarówno brodacza noszącego ubrania w kratkę, jak również mieszczucha z przylizanymi włosami w stroju reto czy casual.

  • Jedzenie

Produkty najlepszej jakości, rodzime i sezonowe, do których mamy dostęp na na co dzień. To jest również filozofia Lagom. Naturalne smaki, sezonowość, które dają nam dobre samopoczucie i lepsze wykorzystanie jedzenia oraz daje nam siłę na cały dzień. Dieta powinna być przy tym realistyczna i łatwa do codziennego stosowania, przygotowanie obiadu ma zająć pół godziny, a nie 2 godziny ślęczenia nad garnkami. Nie wykluczane jest również dabanie o swoje małe zachcianki, czyli sięgać np. po mały kawałek czekolady, a nie zjadać od razu pół tabliczki, umiar jest tutaj również bardzo ważny zarówno w kuchni, jak w całej filozofii Lagom.

Produkty czyste, świeże proste oddające zmianę pór roku, łączenie dobrego smaku z wiedzą na temat zdrowia i dobrego samopoczucia. Jak najlepsze wykorzystanie tradycyjnych produktów, którymi każdy z regionów w którym mieszkamy się otacza.

 

Jak widać optymalne wykorzystanie zasobów natury i zaprzyjaźnienie się z nią przewija się przez wiele aspektów naszego życia, które się uzupełniają i wzajemnie współgrają 🙂 Życzę Wam powodzenia w szukaniu swojej drogi.

 

 

 

Zabawy na dworze i ich pozytywny wpływ na dzieci i dorosłych

Dzisiaj mamy pierwszy dzień wiosny! Mamy to szczęście, że prawie w całej Polsce świeci dzisiaj słoneczko i można cieszyć się pierwszymi oznakami wiosny. Przed przedszkolem Kubusia kwitną piękne krokusy i znikają resztki śniegu.

Z badań brytyjskiej organizacji charytatywnej Mind i naukowców z University of Essex wynika, że czas spędzony na łonie natury poprawia samoocenę i korzystnie wpływa na zdrowie. W końcu zaczyna się pora roku, gdzie będziemy mogli korzystać z tego dobra na co dzień 🙂

Udowodniono, że dzieci, które dużo spędzają czasu na łonie natury mają lepszą koncentrację, są grzeczniejsze i bardziej twórcze. Stąd pewnie rodzą się czasem pomysły naszego Kuby, który ma niesamowitą wyobraźnię 🙂

Wiosna i lato w Polsce są dłuższe i cieplejsze niż w Skandynawii, powinnyśmy więc to dobro wykorzystać najlepiej jak to możliwe. Skandynwaskie podejście do wychowania dzieci, to wychowanie dzieci w naturze, wskazanie im zagrożeń, namawianie do szukania przygód i przezwyciężania leków. Na nadchodzący sezon wiosenny proponuję:

  • Zorganizowanie ogniska dla dzieci, które przyjemnie nas ogrzeje, dopóki wieczory wiosenne są jeszcze chłodne. Można przy nim upiec kiełbaski i zrobić grzanki z chleba. My byliśmy w styczniu w odwiedzinach w Londynie, u brata mojego męża i nawet styczniowa, londyńska pogodna nie przeszkadzała nam na zrobienie właśnie ognista, wystarczyło się ciepło ubrać, a uśmiechnięte i czerwone buzie Kuby i jego kuzynów potwierdzały tylko dobrą zabawę.
  • Zaczyna się czas wypraw rowerowych, pieszych wycieczek w promieniach ciepłego słoneczka. Czasem wystarczy pójść dwie, trzy ulice dalej, żeby zatopić się w spokojnej zieleni, albo pojechać parę, paręnaście kilometrów i zażyć spokoju lasu.
  • Piknik w lesie! Pamiętam to jeszcze z dzieciństwa, w słoneczne niedziele wiosny i lata, rodzice pakowali do auta koce, piłki do gry w nogę i do odbijania, paletki do badmintona oraz pełny koszyk smakołyków (bo na łonie natury głodnieje się szybko) i jechaliśmy do lasu, jak bliżej to rowerami, trochę dalej to samochodem. Mieliśmy kilka miejsc, polan, gdzie było dużo otwartej przestrzeni do zabawy, gdzie można było rozłożyć koc, zjeść kanapkę, nazrywać kwiatów i bawić się w berka lub chowanego za pobliskimi drzewami. Tutaj tylko musimy pamiętać o jednym – zabezpieczeniu dzieci przed kleszczami, najlepiej naturalnymi środkami, jeżeli mamy do takich dostęp. Ostatnio furorę wśród mam robi ultradźwiękowy odstraszacz TickLess, będziemy go w tym roku intensywnie testować i damy znać jak działa.
  • Ruch na łonie natury! Ja uwielbiam biegać, warto też skorzystać z siłowni na świeżym powietrzu, których jest teraz bardzo dużo w miastach i również na wsiach. Spędzanie czasu w zamkniętej siłowni nie wpływanie na nasze samopoczucie i wygląd tak dobrze jak ćwiczenia na świeżym powietrzu. I tutaj ciekawostka, w Skandynawii próżno szukać zamkniętych pod dachem siłowni, jest ich jak na lekarstwo, Skandynawowie uwielbiają ruch na dworze i dla nich pogoda, gdzie już nie wychodzą i zostają w przyjemnym cieple domu to -20 stopni, w innym wypadku pogoda jest dobra na ruch na dworze, zimą są to wtedy łyżwy, sanki czy narty, a wiosną spacery, rowery, rolki i wszystko co im wpadnie do głowy, żeby razem rodzinnie i aktywnie spędzić czas.

Poszczególne punty można powtarzać tak często jak się tylko da i ma się na to czas i ochotę 🙂

 

„Pan Radosny” seria książeczek Roger Hargreaves

W kolejce do kasy podczas rodzinnych zakupów wpadła nam w ręce mała książeczka. Staliśmy z mężem spokojnie, Kuba już mniej spokojnie, zaczął przebierać nogami, gdy na półeczce zauważył „Pana Radosnego”. Mała, kwadratowa książeczka, z kolorowym i uśmiechniętym „panem Radosnym” na okładce. Oczywiście chciał ją od razu, a że cena jej nie była duża książeczka wylądowała w małych rączkach na stałe.

Już w samochodzie chciał, żebym mu ją całą przeczytała, ostatecznie usiedliśmy spokojnie wieczorem na kanapie, przy rozpalonym komiku w domku w Karpaczu, do którego pojechaliśmy w ubiegły weekend już chyba na ostanie zjazdy sankami w tym roku, śniegu gdzie obecnie mieszkamy jest zawsze jak na lekarstwo, a Kuba uwielbia sanki.
Rozsiedliśmy się więc wygodnie. Pan Radosny był „grubiutki, okrąglutki i radosny!” Czytając ten fragment Kuba zaczął się śmiać od ucha do ucha, a jego tato rzucił z kuchni, że to zupełnie jak on 🙂

Później poznajemy Rodośnie, krainę gdzie mieszka Pan Radosny i inni jej mieszkańcy.
Przeczytałam książkę klika razy, zanim Kuba pozwolił mi skończyć, bardzo mu się spodobała.
Gdy poszedł zająć się inną zabawą, miałam wtedy chwilę żeby zerknąć kto jest autorem książeczki i jakie wydawnictwo ją wydało.

Autor to Roger Hargreaves, Brytyjczyk, ojciec dwóch synów, który zaczął pisać i ilustrować małe książeczki jak jego synowie byli mali i chciał spędzać z nimi jak najwięcej czasu.
Pracował wcześniej jako copywriter, co ułatwiło mu pracę nad małymi dziełami. Bohaterem każdej książeczki jest jakaś emocja lub element osobowości. Pierwsza książeczka z serii powstała w 1971 roku i jak czytamy na stronie wydawnictwa Egmont, które wprowadziło całą serię na rynek polski – „Postaci Mr. Mena i Małej Miss narodziły się pewnego dnia w 1971 roku, przy śniadaniu, za sprawą ośmioletniego wówczas syna autora, który zapytał go o to, jak wyglądają łaskotki. Kreatywny tata postanowił je…narysować i tak powstała pierwsza postać serii, a po niej kolejne. Od tamtej pory, mimo upływu lat, Mr. Men i Mała Miss zdobywają serca kolejnych pokoleń dzieciaków na całym świecie.”

Bohaterowie, czyli Mr Men i Mała Miss pojawiają się w serii dla chłopców i w osobnej dla dziewczynek. Chociaż jako drugą książeczkę następnego dnia Kuba upolował sobie „Małą pomocnicę”, nie przeszkadzało mu w ogóle, że teraz bohaterką jest Mała Miss.

Książeczki są kolorowo i zabawnie ilustrowane, uczą emocji, ich okazywania i nazwania ich po imieniu. A że seria jest bardzo rozbudowana, 47 książeczek o Mr Menie i 35 książeczek o Małej Miss, każdy mały przedszkolak znajdzie w niej coś dla siebie.
Książeczki dedykowane są dla dzieci w wieku od 2 do 6 lat. Każda zawiera historię o jej głównym bohaterze dzięki której dzieci zadają wiele pytań i uczą się przy tym co związane jest z daną emocją lub elementem osobowości.
Ich cena też nie jest wygórowana, a teraz na stronie wydawnictwa Egmont książeczki są jeszcze o 25 % procent tańsze, więc zaczynamy z Kubą zbierać naszą kolekcję 🙂

Zdjęcia pochodzą ze strony www.egmont.pl

Pomysłowość i kreatywność naszych dzieci :) „Nieźle to sobie wymyśliłeś, Albercie”

W drugiej książeczce o Albercie, którą napisała Gunilla Bergström Albert już nie jest 4 latkiem, ma lat 5 i jest baaaardzo pomysłowy.

Dzieci uwielbiają się bawić, jak nie ma w pobliżu kolegów, koleżanek, kuzynów czy kuzynek lub rodzeństwa (chociaż u każdego to wygląda inaczej 😉 ) jest czas na zabawy z rodzicami.
Mamo pobaw się ze mną… Tato pobaw się ze mną… Zróbmy coś razem… słyszą rodzice od dwulatka do nawet czasem nastolatka. Każde dziecko i te małe, i te dorastające wymaga naszej uwagi, wspólnie spędzonego czasu, zabaw, pomysłów, wycieczek, spacerów i cokolwiek nam jeszcze przyjdzie do głowy, żeby razem ciekawie spędzić czas. Jest to najweselszy, najbardziej beztroski okres w życiu dziecka, z którego zostaje mu dużo wspomnień. Dlatego warto spędzać ten okres razem. Zostaje też po nim wiele zdjęć, do których potem wraca się z sentymentem. Nasz Kuba był już we Włoszech, Chorwacji, Wielkiej Brytanii, nad polskim morzem, w polskich górach, na wycieczkach małych i dużych, mimo tego, że to dopiero 3,5 latek, jak usłyszy: „Kubuś jedziemy na wycieczkę?” To radośnie podskakuje i mówi, że on już jest gotowy, tylko zabiera swoją ulubioną pluszową rybkę z którą śpi i może jechać 🙂

Mały Albert Albertson w tytułowej książeczce korzystając z chwili, że tato czyta gazetę udaje mu się namówić go na pobawienie się jego skrzynką z narzędziami. Kryje ona dla pięciolatka same „skarby”. Młotki, klucze, gwoździe itp.
Nasz 3,5 letni Kuba to przykład małego majsterkowicza jak Albert Albertosn, uwielbia pomagać w „dorosłych” sprawach. Malować, stukać, pukać, wiercić i ma do tego przygotowany zawsze dziecięcy zestaw narzędzi, bo wiadomo, prawdziwe narzędzia mogą okazać się czasem zbyt niebezpieczne dla kilkulatka.
Bardzo ciekawy zestaw dla małego majsterkowicza przygotowała marka Bloomingville. Wszystkie elementy są drewniane, solidne i kolorowe (wkrótce będą dostępne w naszym skandynawskim sklepie :))

W książeczce „Nieźle to o sobie wymyśliłeś Albercie” dowiemy się o niezwykłej pomysłowości i kreatywności dzieci, które z kliku desek i parku gwoździ potrafią stworzyć helikopter lub inne arcydzieło i na fali wyobraźni latać tym helikopterem po przestworzach. Kreatywność i pomysłowość dzieci to coś co warto pielęgnować i wspierać, żeby dzieci dobrze się bawiły i wyrosły na pewnych siebie i swoich możliwości dorosłych.
Tego własnie uczy nas ta mała książeczka, którą nasz Kuba uwielbia jak mama czyta mu ją przed snem.

Wesoła seria książeczek o Albercie Albertsonie – cz. I ” Dobranoc Albercie Albertsonie”

O Albercie Albertsonie dowiedziałam się z książki „Lagom, Szwedzka sztuka życia” autorstwa Linnea Dunne. Lagom to szwedzkie określenie równowagi pomiędzy życiem prywatnym i zawodowym i szukanie tej równowagi we wszystkich aspektach naszego życia, również w formach aktywności i zabawach z dzieckiem na każdą porę roku, jak również w doborze książek, które czytamy naszym dzieciom wieczorami.

„Jeżeli zawsze bawisz się świetnie, to nie zauważysz, że się świetnie bawisz, więc czasem będziesz się nudzić” – mówi Albert Alberson w Szwecji nazywany Alfons Åberg. Życie jest na tyle złożone i wielokolorowe, obfituje w lepsze i gorsze momenty i znalezienie równowagi w tym wszystkim gwarantuje nam spokój, zadowolenie i szczęście.
I tego również uczy nas od najmłodszych lat mały Albert Albertson.
Książeczki o Albercie adresowane są do dzieci w wieku przedszkolnym, od 3 do 6 lat.
Sam Albert na początku książki jest zawsze przedstawiany w jakim wieku obecnie się znajduje.

Dzisiaj opiszę pierwszą książeczkę, która pojawiała się w ramach tej serii – „Dobranoc Albercie Albersonie” autorki Gunilla Bergström w tłumaczeniu Katarzyny Skalskiej.
Książeczka w Szwecji wydana została w 1972 roku, a w Polsce pojawiła się dzięki Wydawnictwu Zakamarki w roku 2012, czyli w 40tą rocznice jej wydania w kraju jej powstania.
Książeczka jest bardzo solidnie wydana, w twardej śliskiej oprawie odpornej na zabrudzenia (testowane przez mojego 3,5 letniego syna), karteczki w środku lakierowane, solidne, kolorowe, w formacie zeszytowym.
Nasz mały bohater ma tutaj cztery latka i jest dzielnym przedszkolakiem. Po całym dniu wrażeń i ciekawych historii nie jest zainteresowany szybkim pójściem do łóżka… Zbliża się już godzina 21, Albert ma dzisiaj dzień rozrabiania i nie ma ochoty iść jeszcze spać… więc przedłuża tą chwilę na wiele sposobów. Najpierw chce żeby tato poczytał mu książkę. Tato Alberta to ostoja spokoju, równowagi i cierpliwości, dzielnie przebrnął przez długą bajkę, zgasił światło, powiedział Dobranoc, ale… Albert wcale nie chce iść spać. I po kolei mamy jeszcze wiele pomysłów Alberta m.in. tato musi sprawdzić czy w szafie na pewno nie schował się lew, a na końcu musi znaleźć Misia! Bez którego Albert przecież nie zaśnie. I w tym natłoku tych poszukiwań tato zasypia w salonie… Albert przykrywa go kocem i idzie grzecznie do łóżeczka. Już nie będzie wołał taty, po co wołać, „tata który śpi i tak nie przyjdzie” i zasypia w swoim łóżeczku.
Te nasze kochane dzieci… Mój prawie 3,5 letni Kuba zalicza codziennie na szczęście tylko dwa punkty z tej długiej listy Alberta, obowiązkowe siku z tatą i baję na dobranoc czytaną przez mamę, m.in. często lubi żebym mu czytała historię Alberta właśnie z tej książki.

W Albercie dzieci mogą rozpoznać, nazwać swoje uczucia, emocje, znaleźć podobieństwa i wyciągnąć dziecięce wnioski. A towarzyszą temu wszystkiemu kolorowe, zabawne ilustracje.
Autorka Alberta Gunilla Bergström, uhonorowana została przez szwedzki rząd w 40tą rocznice wydania pierwszej serii książek o Albercie medalem Illis quorum za „nowatorską twórczość literacką i ilustratorską znakomicie ukazującą świat z dziecięcej perspektywy”.
Albert to bardzo wesoły i pomysłowy kilkulatek, z którym nasze dzieci na pewno szybko się zaprzyjaźnią i będą niecierpliwe czekać na każdą nową opowieść o Albercie.